TWÓJ TEKST NA FAMIE
Łukasz z Bałut

“Do granic wytrzymałości”

Getto powraca

Trwaliśmy na posterunkach bacznie patrząc, co przyniesie każda nadchodząca chwila. Czuliśmy, że niebawem mogą nadejść jakieś zmiany. Spodziewaliśmy się nagrody z ONZ, chwilowej prohibicji, ataku obcej cywilizacji, ale nikt nie spodziewał się, że getto zacznie powracać. Świat stanął na głowie, a my byliśmy na samym jego wierzchołku. Wznosząc się na wyżyny sięgaliśmy dna. Tkwiliśmy w otchłani, w paszczy smoka. Byliśmy wówczas tak silni, jak nigdy przedtem. Ale też sytuacja nie była nigdy wcześniej tak poważna.

Getto Litzmannstadt – linią z takim napisem (na miejskim bruku) obwiedziono znaczną część dzielnicy. Granica ta, choć ciągle pozostawała w niezmienionym miejscu zdawała się zacieśniać jak pętla na szyi wisielca. Znikające z mapy Łodzi kolejne stare kamienice świadczyły o wyjątkowej żarłoczności bestii.

Tam sobie rosła, pośród śrubowatych drzew i w ognistych zaroślach ukryła się gdzieś prawda. A my ją chcemy wydostać najlepiej buldożerami. A potem to ino zaorać i budynki z prawdziwego zdarzenia pobudować – te bezduszne hangary. Żyliszcza białych kołnierzyków, gdzie człowiek ludzki, zwyczajny gryzipiórkiem zastąpiony zostanie. Już te dzieci po swojemu chowają, że to później rosną takie słodkie cymbały, równie bezduszne jak ich świat cały.

Grają tę chujową muzyczną papkę z tych swoich telefonów komórkowych i gardzą brzmieniem najszlachetniejszych registrów akordeonu. Nie dla nich piosenka ma z serca płynąca, którą nucę całe życie i która cały czas wybrzmiewa bezustannie. Którędy ich wszystkich na Ziemię sprowadzić? Co prawda jesteśmy już jedną nogą na Marsie. Ale kosmici! Nauczcie się choć trochę mieć w sobie z ludzkiej osobowości, jakiegoś pierwiastka naturalnego. Na planecie ludzi człowiek prosi kosmitów o odrobinę ludzkości. I to wszystko się dzieje w XXI wieku na Bałutach. Człowiek mocny, jak ze stali, przesiąknięty duchem czasu. To właśnie MC Persona Grata – szarmancja, nonszalancja, wszystkich kobiet aprobata.

Nie wygram tej wojny. Tak samo jak Bałuty słabnę. Nawet zdjęć teraz robić nie mogę. Wiem już, jak to wszystko się skończy. Ale pozostanie po tym wszystkim opowieść, która przez wiele lat będzie jeszcze gościła w świadomości wielu ludzi. Z zasady jestem pozytywnie nastawiony do życia, ale czasami człowiek traci punkt odniesienia i wydaje mu się, że spada w jakąś przepaść. Trudno mu cieszyć się pięknem codzienności, tym co spotyka na swojej drodze każdego dnia, pięknem niepowtarzalnych chwil.

Przez moment zwątpiłem i stąd ta rozpacz, to niepogodzenie się z losem, bunt przeciwko temu, co przynosi ukojenie i ból, karmi nas różnorodnością zdarzeń. Piękne jest to życie. Musicie przyznać. Każdy dzień jest inny. Piękne jest to, w jaki sposób ból miesza się ze szczęściem, to stonowanie, ta rzewność istnienia. Pamięć, myśl, nieporządek, kiedy wszystko jest na swoim miejscu. To, że choć zależy od ciebie tak wiele, nic nie możesz zrobić i to, że choć nic nie możesz zrobić, to tak wiele zależy od ciebie. Ponoć każdy trud przynosi zyski. Nie twierdzę, że życie jest pułapką tylko jakimś skomplikowanym mechanizmem. Można być szczęśliwym nawet pod naporem często nieodwracalnych wyborów. Piękne jest to życie, jak z każdym dniem stajemy się mądrzejsi.

Chryja! Draństwo Proszę Pana! Oni to wszystko na kapitał ludzki przeliczają przerzucając masę kolektywu w pasma górskie średnio jeszcze zagospodarowane.

Bałuty są jak pogańskie święto. Jak przyjeżdżasz na Bałuty to od razu ci taką substancję podają (bez smaku ani zapachu), że niezależnie od twojej wagi tracisz świadomość na co najmniej dwanaście godzin.

Pogoda jako taka, bez smaka. Na ten dzień chyżo gnać poprzez świat, co rusz to przysiadając. Świat dla nas jest i Bałuty stoją przed nami otworem. Są jak księga wielka, której karty odkrywasz z każdym nowym dniem. Mury tych kamienic pamiętają każdą kroplę ludzkiej krwawicy na bruku. I te dwie wieże kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, ponad tym całym kurewstwem od lat. Wpatrzone w dowolność form barbarzyństwa reprezentowanych przez coraz to młodsze dzieci. Bałuty są miłością bliźniego, świecącymi ostrzami noży, połamanymi nosami, biedą w malutkich uliczkach, kalectwem tego świata, kądzielą dla sieli i klarą dla bieli…

Był czas, że codziennie jarałem, przez bardzo długi okres, a jednak nie chciałem patrzeć na siebie przez pryzmat tego, że codziennie jaram. Chłopaki zjebali mnie, że większość czasu jestem zjarany. Musiałem spuścić głowę i przyznać im rację. Tylko Bartek mnie zawsze nakłaniał do palenia. To znaczy nie trzeba było mnie nakłaniać, ale w nim znajdowałem usprawiedliwienie. Bartek też dużo palił i umiał palić.

Droga prośbo

Droga prośbo! Zwracam się do Ciebie z prośbą o na ogół wynaczenia przedmiotem sprawy jest zaistniała sytuacja.  A właściwie skutki niegdyś zaistniałej tak niechybnej sytuacji w ramach współegzystowania. Zwracam się z uprzejmą prośbą o wykluczenie mnie z grona problematorów.  Chcę mieć wszystko w dupie. Domagam się prawa mienia wszystkich w dupie. Informuję was, że źle postępujecie, jak ciecie. Cieć to co innego niż człowiek.

Niebo płonęło

Niebo płonęło. Nad doliną rzeki Łódki rozpływał się rozległy zachód słońca. Czerwienie w różnych odcieniach, rozmazane były nad horyzontem kominów starych kamienic. To był nasz zachód słońca. Siedzieliśmy na murku zjarani jak dzieci. Piotrek w pomarańczowych okularach, ja w różowych. Piliśmy piwo, a nad Bałutami rozlewała się noc. Ze swoją ciszą i chłodem.

Mandat

Wszystko zaczyna się i kończy na Bałutach. W piątkowe popołudnie, dnia 17 kwietnia 2009 roku wspólnie z panem Giotto wyruszyliśmy w bałucki plener, by zrealizować ujęcia do naszego najnowszego filmu zatytułowanego Rola Milczenia. Jako naturalną scenerię wybraliśmy rumowisko i pogorzelisko na terenie posesji przy ulicy Obrońców Westerplatte 10. Z okien pobliskiego budynku od początku zajeżdżało kapuśniakiem. Nic też w tym dziwnego, już po kilkunastu minutach (akurat, kiedy skończyliśmy palić pierwszego skręta) spokojną pracę twórczą zakłóciła nam interwencja Straży Miejskiej. Za spożywanie alkoholu w miejscu publicznym Pan Giotto został ukarany stuzłotowym mandatem. Ja natomiast przyjęcia mandatu odmówiłem i czeka mnie sprawa w sądzie grodzkim.

Tego dnia zrozumieliśmy, że Bałuty należą już do innego świata. Nie nasze są już te podwórka, kamienice, bieda w malutkich uliczkach. Byliśmy prawdą czasu, który już przeminął. Tego dnia zrozumieliśmy również, że III Festiwal Kultury Bałuckiej musi być festiwalem ostatnim.

Świat, który był dla nas wszystkim, pochłonięty zostaje przez bezduszną przestrzeń należącą do uśpionych, a my stajemy się jedynie drugoplanowymi postaciami w ich śnie. Nie twierdzę, że życie jest pułapką, tylko jakimś skomplikowanym mechanizmem. Nasze Bałuty stają się pożywką żarłocznej bestii, która pożera, przeżuwa i wypluwa już tylko wyjałowioną papkę. Reszta jest milczeniem. Odchodziliśmy w ciszy, a Bałuty płakały rzęsistym deszczem.

Łukasz Cieślak aka Łukasz z Bałut – artysta multimedialny. Autor licznych filmów i piosenek o Bałutach, poprzez swoje działania rozpoznawalny nie tylko na terenie Łodzi. Zajmuje się także performance’em, instalacją artystyczną, fotografią i muzyką. Dokument Łukasza “Opowieść o smutku” był prezentowany w TVP Kultura, w jednym z odcinków “Videogalerii”, w ramach współpracy z Galerią Wymiany, a także w Muzeum Sztuki w Łodzi. Podczas wydarzenia Europejska Stolica Kultury Wrocław 2016 jego prace wizualne, ze względu na wysoki poziom artystyczny, zostały włączone do wystawy prac Łódzkiej Szkoły Filmowej. Stypendysta Prezydenta Miasta Łodzi w dziedzinie twórczości artystycznej (2017). Laureat Nagrody Prezydenta Miasta Łodzi w dziedzinie twórczości artystycznej (2019). Laureat Nagrody im. Maksa Szoca na Festiwalu FAMA (2017). Nagroda im. Mariana Redwana w kategorii literatura na Festiwalu FAMA (2017).

Partnerzy:

pomorze zachodnie

Pozostałe teksty w konkursie "Twój tekst na FAMIE":